premier league: West Ham - Arsenal


9 kwiecień 2016
Londyn, Boleyn Ground

WEST HAM - ARSENAL 3:3 (2:2)

Bramki: 0:1 Özil (18'), 0:2 Sanchez (35'), 1:2 Carroll (44'),
2:2 Carroll (45'+2), 3:2 Carroll (52'), 3:3 Koscielny (70')

Widzów: 34 977

Uff, udało się rzutem na taśmę zaliczyć domowy mecz West Hamu na Boleyn Ground. Jest to ostatni sezon, który Młoty rozgrywają na tym obiekcie ponieważ po jego zakończeniu po 112 latach użytkowania przenoszą się na Stadion Olimpijski, a na miejscu obecnego obiektu powstaną apartamentowce. Szkoda, kolejny historyczny stadion przestanie istnieć.

 
Na wstępie napisałem rzutem na taśmę ponieważ jak większość rzeczy zostawiłem to na ostatnią chwilę aż zostały ostatnie cztery mecze ligowe i ze względu na duże zainteresowanie tymi spotkaniami władze klubu wprowadziły losowanie biletów wśród osób mających wykupiony Membership. Trzeba było więc zainwestować w członkostwo (45 funtów) i liczyć na łut szczęscia w losowaniu. Na szczęście udało się już w pierwszym losowaniu i mimo, że do kosztów członkostwa doszło jeszcze 75 funtów za bilet to absolutnie nie było co żałować pieniędzy bo trafił się super mecz. Ostatnie derby Londynu na Boleyn Ground i to w sytuacji kiedy obie drużyny po 32 rozegranych kolejkach znajdowały się w ścisłej czołówce premier league. W przypadku Arsenalu  (3 miejsce) nie jest to oczywiście żadna niespodzianka ale West Ham (6 miejsce) pod wodzą Slavena Bilica rozgrywa naprawdę świetny sezon pozostając wciąż z szansami nawet na awans do eliminacji champions league.

Na stadion West Hamu docieramy wysiadając na stacji Upton Park (czasami tą nazwę podaje się jako nazwę obiektu Młotów) i podążając słynną Green Street (słynną między innymi z filmu o kibicach West Hamu, pt. "Green Street Hooligans") ...




W bezpośrednim sąsiedztwie obiektu West Hamu znajduję się kościół. Ciekawe jak to jest kiedy mecz i msza odbywają się w tym samym czasie ?


Pożegnanie stadionu jest również motywem przewodnim na stoiskach z akcesoriami dla kibiców:


Czerwone bloki za East Stand, czyli widoczek dobrze znany z transmisji telewizyjnych z domowych meczy West Hamu:


A taki jest widok z trzeciego rzędu od góry trybuny głównej:





Rezerwa Arsenalu w tym meczu prezentowała się imponująco. Poniżej w grze w dziadka. W środku Theo Walcott, a poza nim na ławce rezerwowych zasiedli: Chambers, Gibbs, Mertesacker, Ramsey i Giroud czyli sami reprezentanci swoich krajów.


W studio BT Sport transmitującej to spotkanie w Wielkiej Brytanii również nie zabrakło dużych nazwisk: (od prawej) David James (były gracz Młotów, 53-krotny reprezentant Anglii i pierwszy bramkarz na mundialu w 2010), Dean Ashton (były napastnik West Hamu) oraz Ian Wright (legenda Arsenalu, który w latach 1991-98 strzelił dla tego klubu 128 goli w 221 meczach, a potem zaliczył jeden sezon w koszulce WHU zakończony bilansem 22/9).


Piłka na swoim miejscu ...


... bańki mydlane wygenerowane, ...


czyli można zaczynać. Obie drużyny wychodzą na murawę przy akompaniamencie kibiców West Hamu śpiewających klubowy hymn "I'm forever blowing bubbles" (Zawsze puszczam bańki mydlane):








Spotkanie rozpoczęło się od nieuznanej prawidłowej bramki dla West Hamu co chyba trochę podłamało gospodarzy, którzy w 35 minut stracili dwie prawie identyczne bramki. West Ham, który w tym sezonie wyrósł na pogromcę faworytów (ograli już raz Arsenal, Manchester City na wyjeździe, Chelsea u siebie oraz dwukrotnie Liverpool) zdecydowanie rozczarowywał swoją grą. Jeśli Andrzej Twarowski komentujący w polskim Canal+ na rozpoczęcie spotkania użył swojego słynnego zwrotu o zapinaniu pasów to w tym momencie wydawało się, że można już je rozpiąć ...

Ale nie w premier league, nie w derbach Londynu. Pod koniec pierwszej połowy dla gospodarzy zaświeciło słońce i w momencie kiedy niektórzy opuścili już trybuny udając się po piwo lub do toalet zdobyli oni kontaktową bramkę:


W lidze angielskiej w takim momencie nie myśli się o zbliżającej się przerwie tylko idzie się za ciosem i po kolejnych dwóch minutach był już remis. Ponownie trafił Andy Carroll:


Od początku drugiej połowy to gospodarze nadawali ton grze ...



... po 7 minutach zdobyli kolejną bramkę. Gdzieś tam w objęciach kibiców i kolegów jest Andy Carroll:


Andy Carroll, bezsprzeczny bohater spotkania po ustrzeleniu hat tricka doczekał się mocniejszego krycia:


Dimitri Payet, największa gwiazda West Hamu i odkrycie tego sezonu w premier league tym razem nie popisał się znakiem firmowym czyli jakąś niesamowitą bramką z rzutu wolnego ale w drugiej połowie napędzał wszystkie akcje gospodarzy:


Arsenal po tym ciosie pozbierał się przy pomocy zmian. Na boisku pojawili się m.in. Aaron Ramsey i Olivier Giroud:



W 70 minucie Kanonierzy doprowadzili do wyrównania i rozpoczęła się jazda od jednego pola karnego do drugiego. Mimo sytuacji z obu stron co w napięciu do ostatniej sekundy meczu obserwowali obaj trenerzy ...


... wynik nie uległ już zmianie: