champions league: Man City - FC Barcelona



1/8 finału

18 luty 2014
Manchester, Etihad Stadium

MANCHESTER CITY
- FC BARCELONA
0:2 (0:0)

Bramki:
0:1 Messi (54' - karny)
0:2 Dani Alves (90')

Widzów: 46 033



Pierwszy dzień z Ligą Mistrzów w nowym roku i od razu hit. Po grudniowym losowaniu fazy pucharowej właśnie ten dwumecz zapowiadał się chyba najciekawiej ze wszystkich par. Jednak jak to często bywa w takim przypadku wyszło jak w powiedzeniu: "z dużej chmury mały deszcz".


Barcelona od początku spotkania zabrała piłkę mając jej posiadanie pewnie grubo ponad 60% ale niewiele z tego wynikało (pierwszy strzał dopiero w 30 minucie) bo to jednak City atakując trochę nieporadnie stworzyło lepsze okazje bramkowe. Jak to często w meczach Barcelony bywa gdy z wymieniania setek podań nic nie wynika do gry wszedł 12 zawodnik czyli ... sędzia ze Szwecji. W 54 minucie miała miejsce kluczowa sytuacja dla losów tego dwumeczu. Demichelis sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Messiego. Czerwona kartka słuszna ale karny to już kontrowersja bo faul miał miejsce jednak miejsce przed polem karnym. Minimalnie, sędzia mógł tego nie dostrzec ale tak naprawdę tej całej sytuacji nie powinno być bo Barcelona wcześniej przejęła piłkę po faulu na graczu City. W ogóle to nie cierpię tego przepisu o czerwonej kartce i karnym - dla mnie to jest podwójna kara za to samo i pamiętam dobrze czasy kiedy tak nie było. Obecnie taka sytuacja jeśli tylko drużyna dobrze wykona karnego praktycznie kończy mecz. W domu zazwyczaj przełączam TV na inny kanał ale jak się leci prawie 2000 kilometrów na mecz to jednak trzeba wysiedzieć do końca.

 
video: kibice Barcelony przed meczem na mieście - normalnie głośniej niż na Camp Nou :)

Kilka godzin później na Etihad Stadium ...










sektor gości

video: wyjście obu ekip na murawę oraz kartoniada










54 minuta, za chwilę Messi zdobędzie bramkę na 1:0 z rzutu karnego


Man City mimo grania w osłabieniu nie poddawał się, stworzył nawet jakieś sytuacje ale w doliczonym czasie gry poszła kontra i skończyło się na 0:2.